(artykuł ze strony Fioletowy Płomień http://www.fioletowyplomien.com/home)
a artykuł znalazłam na tej stronie którą bardzo polecam http://czasprzebudzenia.wordpress.com/page/3/
“Jakie jest Twoje jedzenie, taki jest Twój umysł”. To stare mądre przysłowie powinno być myślą przewodnią dla osób pragnących świadomie żyć. Żyć świadomie to wiedzieć co i w jaki sposób na mnie wpływa. Żyć świadomie to zdawać sobie sprawę z tego jakie są konsekwencje tego co robię i jak skutki mojego działania mogą wzbogacać lub ograniczać moje życie.
Lata młodości spędziłem na intensywnej duchowej praktyce. Zwiedziłem wiele ośrodków, poznałem praktykujących joginów. Zauważyłem, że w dobrych aśramach do pracy w kuchni nie dostaje się byle kto – deleguje się tam najlepszych joginów. Od tego co “włożą” w jedzenie zależy bowiem stan świadomości tych, którzy to potem zjadają. Dla jogina jedzenie to wstęp do prawidłowego odżywiania duszy i ciała. Jedzenie nie jest bowiem pokarmem jedynie fizycznym, zawiera w sobie energię, kody emocjonalne, które w sposób bezpośredni i silny rezonują z kodami osoby, która to zjadła.
Jogowie bardzo dużą uwagę zwracają na to, co w siebie wkładają. Nad jedzeniem medytują, starają się je w stanie medytacji przygotowywać. Podobnie jak nasi przodkowie, którzy wspólny posiłek poprzedzali modlitwą. Wydawałoby się, że to staromodne i w dzisiejszym świecie niepraktyczne podejście. A jednak znaczenie tych praktyk doczekało się niedawno dość zaskakującego naukowego wyjaśnienia. Dokonał tego japoński badacz, dr Masaru Emoto. W ciągu 12 lat pracy naukowej udało mu się zdobyć dowody na to, że woda może magazynować nie tylko informacje, ale również uczucia i stany świadomości. W książce „Woda – Obraz Energii Życia” przedstawił on zdjęcia skrystalizowanej w wyniku zamrażania wody. Okazuje się, że jakość myśli i uczuć tworzących energetyczną aurę wody, ma dominujący wpływ na strukturę kryształów lodu. Zdjęcia mikroskopowe pokazują to dobitnie.
Woda z lodu arktycznego | Woda z rzeki Yodo – Japonia |
Rezultaty jego doświadczeń są zdumiewające. Próbki wody poddane wcześniej pozytywnym słowom czy myślą krystalizują zdecydowanie inaczej (wykazują niezwykłe piękno form) od tych, które poddane zostały myśleniu negatywnemu (są po prostu brzydkie). Wodę pochodzącą z tego samego źródła poddawano oddziaływaniu różnych czynników, różnych rodzajów muzyki, naklejano na pojemniki napisy o różnym zabarwieniu emocjonalnym, ustawiano naczynia na różnych fotografiach i po jej zamrożeniu okazywało się, że obraz krystaliczny jest w każdym przypadku inny, co potwierdziło, że woda ma właściwość zapisywania w swojej strukturze dźwięków, obrazów, myśli i emocji. Jego rewolucyjna metoda fotografowania zamrożonych cząsteczek wody przekonuje nawet wielu sceptyków.
Woda ze źródła Soijo – Japonia | Woda z Lourdes – Francja |
Doniosłość odkryć Masaru Emoto staje się oczywista, jeśli uświadomić sobie, że woda stanowi około 70% składu organizmu dorosłego człowieka. Wnioski z nich płynące stały się przedmiotem badań w wielu już krajach. Teza, że woda może swoimi wibracjami wpływać na nasz organizm i my możemy wibracją myśli i słów wpływać na wodę, otwiera ogromny obszar możliwości. Pijąc wodę, możemy ją dobrą myślą nastrajać, by nam lepiej służyła.
W świetle powyższego jasne staje się znaczenie np. modlitwy lub medytacji przed posiłkiem. Jedzenie przeszło przecież różne koleje losu, nim trafiło na nasz stół i jego pole może być zdezorganizowane, chaotyczne, a przynajmniej nie dostosowane wibracyjnie do naszego. Takie duchowe nastawienie, świadome jedzenie jak i przygotowywanie posiłków ma więc duże znaczenie, dostraja wibracje pokarmu do naszych własnych i powoduje, że wraz z jego odżywczymi składnikami wnikają w nas pozytywne wibracje. Natomiast wszelkiego rodzaju kłótnie, zawistne myśli, włączanie telewizora, z którego nadawane są negatywne obrazy podczas przygotowywania i jedzenia posiłków sprawia, że dosłownie zjadamy wibrującą w nich negatywną energię.
Przed modlitwą | Po modlitwie |
Możemy również wyobrazić sobie, jak wygląda woda w naszym organizmie, gdy jesteśmy wściekli, zestresowani, lub gdy oglądamy brutalny film, słuchamy muzyki niosącej w słowach agresję, lub gdy w pomieszczeniu włączony jest telewizor, z którego sączą się agresywne reklamy lub negatywne wiadomości.
Sutra Tybetańska | Symfonia Pastoralna | Muzyka Heavy Metal |
Coraz więcej ludzi staje się świadomych tego, że jedzenie powinno być jak najbardziej naturalne, wolne od chemicznych zanieczyszczeń, świeże. Jednak przyzwyczajenia żywieniowe są mocno wdrukowane w nasz sposób myślenia i działania. Mówi się nawet, że są silniejsze niż religia. Często zdumiewa mnie, że ludzie wydawałoby się rozumiejący wpływ działania myśli i emocji na pożywienie i na własną kondycję psychofizyczną, zatrzymują się na etapie swoich przyzwyczajeń i nie chcą pójść dalej w kierunku zdawałoby się oczywistym.
Mięso – to ciało innej istoty, czującej, a nawet myślącej. Dusze zwierzęce, choć nie tak silnie rozwinięte jak ludzkie, tak samo jak my odczuwają miłość, entuzjazm, matczyną troskę, przyjaźń, czy wreszcie niechęć, wrogość, niepewność, strach, przerażenie, paniczną chęć ucieczki i grozę nieuchronnie nadchodzącej bezdusznej śmierci. Pomyśl o miliardach tych istot trzymanych w obozach koncentracyjnych zwanych fermami, upchanych w klatkach, gdzie czasem nawet nie mają możliwości się obrócić, żywionych na siłę tylko po to, żeby w końcu pójść na rzeź.
Jak wspomniano wcześniej nasze ciało to przede wszystkim woda. Ciało zabitego zwierzęcia też. W zjadanym mięsie zapisana jest aktywna informacja o gehennie, przez którą zwierzę przeszło. Zapis ten błyskawicznie kopiuje się na organizm człowieka, który to mięso zjadł, po drodze skutecznie zanieczyszczane są również miejsca, gdzie było ono przechowywane i przyrządzane. Ciekawostka – żaden szanujący się jogin nie ugotuje jedzenia w garnku, w którym przedtem gotowano zwłoki. Choć ze względów estetycznych sam tej zasady przestrzegam, dopiero po zapoznaniu się z odkryciami Emoto olśniło mnie, że w gruncie rzeczy może w tym być sens dużo głębszy niżbym podejrzewał.
Co dzieje się w chwili śmierci? Mniej więcej to, co w chwili poczęcia. Są to dwa momenty najsilniejszej duchowej emanacji. Przy poczęciu, schodząc w formujące sie ciało dusza wysyła bardzo silny impuls, który ma za zadanie ukształtowanie całego energetycznego systemu właśnie poczynającego się ciała. Rodzice czasem maja szansę to odczuć, ja z moją żoną taką szansę mieliśmy. Następną tak silną emanację dusza wysyła zazwyczaj dopiero w momencie odejścia z ciała. Jest to energetyczny ślad, pieczęć odciśnięta na pozostawionym ciele, a często również na otoczeniu w którym to ciało pozostawiono. Im silniejsza dusza lub im tragiczniejsze okoliczności jej odejścia, tym pieczęć ta jest silniejsza, wręcz materialna, jak stało się to w przypadku słynnego Całunu Turyńskiego.
Zwierzę prowadzone na rzeź wie, że idzie na rzeź. Zwierzę ma intuicję, zazwyczaj znacznie lepszą niż nasza. Zresztą w rzeźniach bynajmniej nie ukrywa sie przed zwierzętami faktu, że są następne w kolejce do morderstwa – ich współtowarzyszy morduje się często na ich oczach. Dodatkowo jeszcze, zależnie od ludzkiej inwencji, stosuje sie różne wyszukane formy udręki. Często zastanawiałem się, dlaczego ludzi tak pociąga okrucieństwo. Żeby to zrozumieć musimy zdać sobie sprawę z faktu rzadko branego pod uwagę. Nie jesteśmy jedynymi władcami tej Ziemi. Wśród wielości istot zamieszkujących rozliczne światy są też i takie, które karmią się najniższymi wibracjami. Utrzymują się z wibracji rzezi i cierpienia, a my wypełniając ich narkotyczne pragnienie, pomagamy im utrzymywać tą piękną planetę w ciemności. Czy tego właśnie chcemy?
Przez Ciebie choruję!Zabiję Cię! | Miłość i wdzięczność |
Wibracja śmierci dostając się do naszego wnętrza wyjątkowo skutecznie zakłóca wibrację życia. Zakłóca też synchronizację bardzo skomplikowanego i misternego układu energii subtelnych, w które zostaliśmy wyposażeni. Można bardzo mocno pragnąć światła i harmonii, ale jeżeli jednocześnie na najbardziej podstawowym poziomie wprowadza się jako paliwo mrok i niepokój, te dwa gatunki wibracji są sobie przeciwstawne i w którymś miejscu powstaje konflikt, który skutecznie blokuje spójne i twórcze działanie tego cudownego sprawczego narzędzia, którym jest nasza wola.
Mięso zatyka nasz układ trawienny i blokuje przepływ życiowej energii, zaś kody informacyjne w nim zawarte zatruwają naszą podświadomość wypełniając ją lękami, agresją, poczuciem zniewolenia i całym kłębowiskiem związanych z tym negatywnych ładunków. Wpływu podświadomości zazwyczaj sobie nie uświadamiamy lub uświadamiamy go sobie w bardzo niewielkim stopniu. Czy jednak o tym wiemy, czy nie, podświadomość działa i stale wysyła impulsy do świadomości, która często bezwiednie realizuje podświadomy wzorzec w życiu.
Dość powszechne jest przekonanie, że dieta wegetariańska nie zapewnia wystarczającej ilości energii, że nie daje wystarczającej siły do ciężkiej pracy. To nieprawda. Jest wielu sportowców, którzy na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej osiągają świetne wyniki. Proszę też spojrzeć na mnichów z dalekowschodnich zakonów sztuk walki. Potrafią oni dokonać takich cudów zręczności fizycznej, o których większość z nas może jedynie marzyć. A przecież od wieków ich podstawowym wyżywieniem jest niskobiałkowa dieta oparta przede wszystkim na ryżu i warzywach. Prawdą natomiast jest, że dieta wpływa na gospodarkę energetyczną organizmu i z pewnością ja zmienia. Odżywianie mięsne zasila przede wszystkim najniższe ośrodki
energetyczne i przeładowuje je. Nadmiernie zasilana jest czakra podstawy dając człowiekowi zacięcie do pracy ponad siły, czakra sakralna, której przeładowanie manifestuje się w eksplozji seksu oraz czakra splotu słonecznego, dla której wentylem bezpieczeństwa są wyładowania emocjonalne. Z kolei zmiana odżywiania w kierunku roślinnym przenosi energetyczny środek ciężkości na czakry wyższe. Nie oznacza to, że mamy mniej fizycznej siły. Mamy po prostu inne potrzeby. Przestaje nas pociągać praca ponad siły, mamy większą ochotę na życie rodzinne, potrzebujemy wolnego czasu na myślenie, na rozwój duchowy, na artystyczną i intelektualną twórczość.
System społeczny na naszej pięknej planecie oparty jest na brutalnej konkurencji i eksploatacji. Kimkolwiek są ci, którzy władają lub czerpią korzyści z utrzymania obecnego systemu rzeczy, utrzymanie takiego układu energetycznego jest im na rękę. Człowiek powinien przede wszystkim pracować i rozmnażać się, zaś nadmiar skłębionych emocji wykorzystuje sie do prowadzenia wojen. Zezwolenie na przesunięcie środka ciężkości energetycznej w kierunku wyższych czakr byłoby dla tego systemu śmiertelnie niebezpieczne, więc nie łudźmy się, że spotkamy sie w tej sprawie z przychylnym błogosławieństwem.
Nie jem mięsa, ponieważ nie chcę się przyczyniać do cierpienia zwierząt. Nie chcę też aby to cierpienie i najcięższe gatunkowo emocje na mnie oddziaływały. Oddziałują one w najbardziej z bezpośrednich sposobów – stają sie częścią mojego ciała. Ludzie na różnych etapach duchowego rozwoju czasem uparcie tkwią przy starych przyzwyczajeniach i nie chcą ich zmienić twierdząc, że to na nich nie ma wpływu. No cóż, wpływ i znaczenie jest kolosalne, tak jak kolosalna jest różnica, którą jednak odczuć można jedynie wtedy, kiedy spróbuje się żyć inaczej. Jest to poczucie ulgi, jakby zdjęcia ciężaru, lekkości, radości, czystości i przejrzystości myśli oraz wiele innych indywidualnie odczuwanych atrybutów. Ojciec mojej żony jest myśliwym. Żona przestała jeść mięso zanim zetknęła sie ze mną i z całą nauką na ten temat. Po prostu któregoś razu jedząc pieczeń z dzika poczuła strach tego uciekającego zwierzęcia…
Kto uważa, że lubi mięso, być może myli się, choć o tym jeszcze nie wie. Wieloletnia obserwacja tego zjawiska doprowadziła mnie do wniosku, że jedzenie mięsa jest takim samym uzależnieniem jak picie alkoholu, palenie tytoniu, hazard, nadużywanie seksu itp. Uzależnienie jest zakorzenione w naszym systemie psychoenergetycznym i dopóki stamtąd nie zostanie wykorzenione głęboko dojrzałą decyzją, będzie wciąż powracało jak bumerang, kusząc w przeróżnych sytuacjach wspomnieniami, snami, złudzeniami zapachu i smaku… Choć w gruncie rzeczy wcale nie o smak tu chodzi. Jeżeli zmiana oparta jest na głęboko dojrzałej decyzji, po pewnym czasie wysubtelniają się energie, zmieniają się też smaki. Przystosowuje cały układ pokarmowy, jego zapotrzebowanie i preferencje. W moim przypadku nie minęło wcale dużo czasu, kiedy okazało się, że zapach gotującego się mięsa wywołuje we mnie reakcje związane nie tyle z apetytem, co z wymiotami.
Kiedy przechodzę koło obwoźnego sklepu z dużą reklamą “wędliniarstwo naturalne” uderza mnie intensywny odór rozkładających się ciał. Czuję też silny zapach przypraw, ale nie są one w stanie wyeliminować odoru rozkładu. Ze zdziwieniem patrzę na ogonek ludzi cierpliwie wyczekujących na swoją działkę.
-Nie czują?
-A może wręcz przeciwnie. Czują.
W świecie przyrody różne stworzenia przyciągane są do specyficznych zapachów. Pszczoły, trzmiele i motyle kusi zapach kwiatów. Muchy ciągną do woni padliny i odchodów. Człowiek ma wybór. Co wybierasz?
Oczywiście wegetarianizm nie oznacza, że ktoś automatycznie staje się aniołem. Niewielu bo niewielu, ale znam niestety i wrednych wegetarian. Chińczycy mówią: “nawet gdybyś wsadził węża w prostą bambusową rurę, i tak nie zmieni on swej krętej natury”. Są ludzie, których świadomość jest tak mroczna i pokrętna, że pewnie żaden sposób odżywiania nie jest w stanie ich duszy uskrzydlić. Jednak Ci wszyscy, którym zależy na tym, żeby ze swoim życiem coś zrobić, powinni spróbować.
Jak zacząć? Jedni robią to od razu, inni stopniowo. Ci, co robią to nagle, często wpadają w kłopoty, bo odrzucając mięso, wcale nie wiedzą czym to zastąpić, co jeść i zrażeni niepowodzeniem wracają do starych obyczajów. Sądzę, że lepiej dać sobie na to trochę czasu, aby zrobić to dobrze. Niech organizm ma czas zaadoptować się do nowych warunków. Przeciętnie trwa to około pół roku. W tym czasie w przewodzie pokarmowym zmienia się odczyn ph oraz flora bakteryjna, organizm przystosowuje się do pobierania energii z pokarmów lekkich. Jednocześnie zachodzi zmiana w subtelnych energiach otaczających nasze ciało. Nie ma na to jednolitej recepty, tak jak nie ma dwóch identycznych ludzi. Jak we wszystkim, tak i tu należy znaleźć swoją własną drogę.
Sam zaczynałem w wieku 16 lat. W głębi duszy czułem, że nie należy jeść mięsa i że od tego właśnie zależy cały mój dalszy rozwój duchowy. Po zaledwie kilku miesiącach nowej diety zaobserwowałem bardzo ciekawe zjawisko. Zacząłem spontanicznie i bezwiednie przewidywać drobne zdarzenia i wyłapywać cudze myśli. Zjawisko to się nasilało, zdarzało się nie kilka lecz kilkadziesiąt razy dziennie. Zdecydowanie przestało się to mieścić kategorii przypadkowych zbieżności. Dało mi to mocno do myślenia, bo trudno było nie skojarzyć tego z nowym stylem odżywiania. Wrażenie było takie, jakby pootwierały się we mnie jakieś dawno nie używane kanały. Było to jeszcze zanim zająłem się jogą, czyli zanim dowiedziałem się więcej o tym jak jedzenie wpływa na umysł. Był głęboki komunizm, rodzice nawet słyszeć nie chcieli o takich fanaberiach a za „niebezpieczną dla życia i zdrowia postawę” tępili mnie nawet nauczyciele w szkole. Mimo to dopiąłem swego. To w końcu mój a nie ich rozwój i moje a nie ich życie. To również ja, a nie kto inny będę z tego życia kiedyś rozliczany. Moich wymówek nikt nie będzie słuchał.
Ze smutkiem stwierdzam, że większość duchowych przywódców, tych którzy powinni świecić przykładem, przyjmuje w tym względzie postawę konformistyczną. Słyszałem już przeróżne usprawiedliwienia. Jedne pokrętne, inne banalne, wszystkie są wymówkami. Wymówki te chcą Cię przekonać, że możesz zmierzać w kierunku oświecenia i nie musisz zmieniać swoich przyzwyczajeń. Cóż za ulga! Niedawno słyszałem, jak znany i szanowany duchowy nauczyciel, prowadzący na całym świecie warsztaty Mer Ka Ba, przekonywał w publicznym wywiadzie swych słuchaczy, że sprawa jedzenia lub niejedzenia mięsa zależy jedynie od tego, na co akurat masz ochotę. „Skoro wszystkie pokarmy pochodzą od Boga, to możemy z nich korzystać…”
Retoryka zaiste powalająca, szczególnie w ustach człowieka, którego słuchają i naśladują tysiące. Takim banalnym do wszystkiego pasującym zdaniem wytrychem można usankcjonować i usprawiedliwić dosłownie wszystko.
A heroina?
A kokaina?
A kanibalizm?
Przecież „wszystko pochodzi od Boga”…
Gdzie jest granica, której nie powinniśmy przekraczać?
Kto ją ma dla nas ustanowić?
Kto jeśli nie my sami powinniśmy tą granicę wyznaczyć i nauczyć się jej przestrzegać? Kto, jeśli nie nauczyciele powinni być w tym przykładem?
Ludzie zbyt wielką wagę przywiązują do zewnętrznych autorytetów, a zbyt mało polegają na swoim wnętrzu. Nauczyciele są omylni. Jest jednak coś co nie jest omylne. To Twoje sumienie. Wysłuchaj go, a Twoje serce odetchnie z radością.
Z własnego doświadczenia wiem, że subiektywny i przywiązany do pojęć umysł jest w stanie zanegować wszystko, podobnie zresztą jest w stanie dowolną rzecz udowodnić. W takim zapętleniu dochodzi czasem do śmiesznej sytuacji, kiedy umysł najpierw coś sobie skutecznie udowadnia, a zaraz potem równie skutecznie cały dowód obala – i tak bez końca. Bez końca też możemy wieść dyskusję nad tym czy wegetarianizm ma czy nie ma wpływu na rozwój duchowy, czy zjadając zwierzęta je krzywdzimy, czy nie (choć wydawałoby się to oczywiste, niektórzy to negują), czy jest to zdrowe czy trujące. Argumenty i pojęcia to nie jest to, o co chodzi. Gadający umysł oddala się od wewnętrznego doświadczenia, a tylko ono jest prawdziwe. Znam wiele osób, które przeszły na wegetarianizm dlatego, że takie były zalecenia ich religii lub duchowej ścieżki, lub dlatego, że kierowali się chwilowym impulsem młodości. Ponieważ jednak wegetarianizm w ich przypadku nie wypłynął z głębokiego wewnętrznego uświadomienia, kiedy skończyły się zewnętrzne zalecenia powrócili do starych przyzwyczajeń. To zawsze kończy się podobnie – najpierw ryby, potem kurczaki, a potem staje się całkiem wszystko jedno – i już wszystko można w siebie wrzucić. „Wszystko jedno” to stan najgorszy. Człowiek, któremu jest wszystko jedno równie dobrze może jeść gwoździe – nie oszukujmy się, że w takim stanie ducha jedzenie będzie miało na niego jakiś znaczący wpływ (poza bólem brzucha oczywiście).
Skoro o rybach mowa – RYBY TO TEŻ ZWIERZĘTA! Tak samo jak ludzie i jak zwierzęta lądowe łączą się w pary, dbają o swoje potomstwo, odczuwają miłość, radość, strach. Kiedyś, w podróży poślubnej obozowaliśmy z żoną w miejscu, gdzie przez długi czas nikt nie łowił ryb. Pod brzeg podpływały młode rybki nie spłoszone polowaniem. Ty były rybie dzieci, tak samo jak wszystkie inne dzieci ciekawe świata, niewinne i skore do zabawy. Interesował je każdy ruch, mycie menażki, stąpanie po dnie. Podpływały do nóg i delikatnie skubały, ciekawe cóż to takiego jest. Podwodny świat to nie tylko ryby lecz przebogata różnorodność form życia. Tak zwane „owoce morza” nie mają nic wspólnego z owocami. Mieszkańcy tego świata różnią się od zwierząt lądowych jedynie tym, że nie potrafią wydać dźwięku, co nam ludziom jeszcze bardziej tłumi wrażliwość. Gdyby mogły krzyczeć, z pewnością by krzyczały. Kiedy spotykam ludzi, którzy twierdzą, że są wegetarianami, zaś bez oporów jedzą ryby, mnie też odbiera mowę.
Jeżeli ludzie, zajmujący się duchowym rozwojem jedzą mięso, proszę odpowiedzcie mi, w jakim kierunku zmierzamy? Czy można jeść mięso i się rozwijać? W pewnym sensie tak i wielu ludzi robi wszystko, żeby to udowodnić. Można być np. bardzo dobrym egzorcystą, telepatą, różdżkarzem, uzdrowicielem itd. itp. Rozwój może przebiegać w różnych kierunkach. Byty demoniczne też rozwijają swoje umiejętności. Nie każdy rozwój prowadzi do światła.
Z daleka od spekulacji gadającego umysłu wszystko jest w zasadzie bardzo proste:NIE MOŻNA ZABIJAĆ I ZJADAĆ ZWIERZĄT!Chodzi o współczucie, miłosierdzie, serce.
Rzeczy proste można poddać obróbce intelektu, wywrócić kilka razy do góry nogami i udowodnić, że czarne jest białym. Dla wprawnego intelektu, to żaden problem, ale czy o to chodzi?
Powrócę jeszcze na chwilę do etyki. W 2007 roku ze względu na kampanię ekologów przeciwko uśmiercaniu ciężarnych krów, TVP nakręciło bezprecedensowy film. Bezprecedensowy dlatego, że po raz pierwszy ekipie telewizyjnej zezwolono na wejście do rzeźni i sfilmowanie całego procesu. Film był na tyle drastyczny, że jak do tej pory wyemitowano go tylko w wąskim kręgu ludzi związanych z mediami. Pewnie nigdy nie ujrzy światła dziennego. Jeden z dziennikarzy, po zobaczeniu go napisał, że w trakcie oglądania kanapka z szynka wypadła mu z ust, i pewnie już nigdy więcej po nią nie sięgnie. Gdyby nawet ten film jakimś cudem puszczono (co jest raczej niemożliwe, bo dotknęło by to przemysł mięsny), nie mógłbym go oglądać. Wystarczyło mi, że widziałem bezdennie smutne oczy zwierząt czekających w kolejce. O Boże, chce się wyć z rozpaczy.
Rozpacz i bezsilność to właściwe słowa do określenia wibracji otaczających fabryki śmierci, które ukrywają się pod bardziej „cywilizowaną” nazwą „zakłady mięsne”. Latem 2009 roku wspólnie z przyjacielem robiłem rytuał odprowadzania dusz zamordowanych zwierząt pod bramą rzeźni w Kole – jednego z wielu wielkich miejsc kaźni w Polsce.
Wrażenie było wstrząsające. Dusze te tułały się po całej okolicy w skrajnej rozpaczy. Emocjonalna trauma nie pozwalała im opuścić miejsca swej egzekucji. Przez czakrę serca oraz trzeciego oka docierał do mnie przejmujący szloch. Sam nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy udało się otworzyć portal wstępujący, szloch minął. Tysiące zwierzęcych dusz wstępowało na wyższy pułap świata jak wielka spiralnie pnąca się w górę rzeka.
W tym miejscu ktoś mógłby cynicznie pomyśleć: “czyli wszystko się dobrze skończyło”. Otóż nie skończyło się. Przed odejściem zwierzęta te dostały przyzwolenie, na zadośćuczynienie ich krzywdy. To był warunek ich odejścia. Kiedy kilka dni później sprawdzałem co się dzieje na tym pułapie świadomości, na które dusze te odeszły, przeszły mnie ciarki. Wielka rzesza skrzywdzonych, lecz teraz już silnych i świadomych celu istot była gotowa do powrotu. Doprawdy trudno mi zgadnąć jaki będzie finał tej sprawy. Koło zamachowe prawa przyczyny i skutku robi czasami wielki obrót i trudno nam go prześledzić. Dawniej, gdy wszystko działo się znacznie wolniej, pełen obrót koła karmy zajmował nieraz wiele stuleci. Jednak biorąc pod uwagę to, że wszystko obecnie wydarza się w błyskawicznym tempie, możemy się spodziewać, że proces zadośćuczynienia nadejdzie w wymiernej dla nas przyszłości w sposób nagły i niespodziewany.
Kiedy po zakończeniu II Wojny Światowej świat dowiedział się nagle prawdy o obozach zagłady, wszyscy byli w szoku. Czy rzeczywiście nagle? Przecież ta prawda była aliantom systematycznie podawana przez wielu naocznych światków, przez łączników konspiracyjnych polskich i żydowskich. I co? Świat nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że może być aż tak okrutnie. Mam wrażenie, że gdy w supermarkecie sięgamy po ładnie opakowaną wędlinę też nie chcemy czegoś przyjąć do wiadomości. Zastanów się, czy jesteś w stanie sam zabić wyhodowane przez Ciebie zwierzę, potem je „oprawić” i zjeść. Pamiętam jak z naszego podwórka obserwowaliśmy sąsiadkę, która karmiła gęsi. Chodziły za nią wiernie krok w krok, całym stadkiem. Biegły do niej przyjaźnie gdy tylko pojawiała się w progu, pilnowały domu i obejścia odganiając obcych groźnym syczeniem. Było to dla nas niezwykłe i urocze. Jednak właścicielka zdecydowała zlikwidować stado. Z tygodnia na tydzień gęsi było coraz mniej. W końcu po podwórku nie chodziła już ani jedna gąska.
Jeśli naprawdę chcesz jeść mięso, niech to będzie Twój świadomy wybór. Zobacz, z czym to się wiąże, przeżyj to sam. Jeżeli zobaczysz, przeżyjesz, lub jeśli będziesz gotów sam zrobić to, za co dziś płacisz innym, jeśli wówczas powiesz “tak, to jest mój wybór, moja droga”, nie powiem więcej ani słowa.
Wegetarianizm, to stan ducha. To wolność od podświadomego poczucia winy wobec naszych inaczej wyglądających braci. Bo zwierzęta, to nasi bracia. To czysta intencja i duchowy wybór podążania drogą ku czystemu światłu bez pozostawiania plam krwi po drodze. To również głęboka wrażliwość i współczucie płynące z serca. Do wszystkich – nie tylko do zwierząt. Lecz kto obsesyjnie przestrzega diety lub walczy o prawa zwierząt, a ludzi ze swego otoczenia depcze, w sensie duchowym wegetarianinem nie jest. Kim kieruje żądza władzy i dla nadęcia własnego ego manipuluje całym swym otoczeniem, kogo cieszy cudza porażka i upadek, kto poluje na cudze błędy aby siebie wywyższyć, choćby nie wiem ile roślin zjadł, drapieżnikiem w swej naturze jest, a nie jaroszem.
Nadzieja
Jadę pięknym odcinkiem nowo oddanej do użytku autostrady. Mijam wyniosłe wiadukty, jasno oświetlone bezkolizyjne skrzyżowania. Pojawia się przelotne uczucie dumy z osiągnięć myśli ludzkiej i zaawansowanej technologii. Uczucie to mija bezpowrotnie gdy po chwili wyprzedzam transport śmierci – zwierzęta wiezione na rzeź. Przewożone z obozu koncentracyjnego, w którym spędziły swe krótkie życie, do miejsca zbiorowej kaźni i przemysłowego przerobu. Niemal dokładnie ten sam scenariusz zastosowany kilkadziesiąt lat temu wobec ludzi wzbudził powszechną grozę. Dziś podobne transporty, tyle że wypełnione innymi skazanymi na zagładę istotami przejeżdżają codziennie obok nas i niemal nikt nie kojarzy tego z grozą i udręczeniem jakie w istocie temu procederowi towarzyszą.Przekaz przyszedł do mnie w chwilę potem, jak minąłem ów nieszczęsny więzienny transport Przekaz to pełen znaczenia impuls, jednak nie jest to impuls wyrażony w jakimkolwiek języku. Dopiero przetworzenie go przez umysł odbiorcy umożliwia przełożenie go na logiczny język słów. Na tym mniej więcej polega chanelling. Impulsowi towarzyszą też moc i uczucie, a tych nie da się na żaden język przełożyć. Impuls, który dotarł do mojego umysłu miał mniej więcej taki sens:
My, Kosmiczni Bracia.
My i nasze dzieci – współbracia którym dajemy możliwość na tej planecie się narodzić. Choć naszą głęboką wewnętrzną naturą jest pokój, myli się ten, kto sądzi, że przychodzimy tu aby pokój utrzymać.
Ta cywilizacja, jest cywilizacją śmierci. Choć ma swoje dumne strony, nic nie zmieni faktu, że jej fundamentem jest gwałt, wyzysk i przemoc.
Nic nie zmieni też faktu, że pożera ona i niszczy wszystko co napotka na drodze, nawet samą siebie.Dlatego nie przybyliśmy tu, aby zachować pokój. Taki pokój, który przedłuży globalne działanie systemu.
Przybyliśmy aby przynieść wyzwolenie.
Wyzwolenie od cierpienia.
Wyzwolenie od okrucieństwa.
Nie trwońcie energii na utrzymywanie tego,
co ma się rozpaść.harmonia
Czekamy na właściwy czas…
Mistrzowie, Projektanci Pola Życia. Gdziekolwiek jesteście, w jakiejkolwiek formie. Do Was zwracam się w szczególności. Czas dla tego systemu się kończy. Wkrótce wkroczymy w fazę praktycznej transformacji. To Wy będziecie wprowadzać nowy projekt w życie. To, co jest wewnątrz Was będzie formowało nową rzeczywistość. W projekcie nowego Pola nie ma miejsca na okrucieństwo. W żadnej postaci. Zrozumcie to i weźcie sobie do serca.
Dziękuję
My i nasze dzieci – współbracia którym dajemy możliwość na tej planecie się narodzić. Choć naszą głęboką wewnętrzną naturą jest pokój, myli się ten, kto sądzi, że przychodzimy tu aby pokój utrzymać.
Ta cywilizacja, jest cywilizacją śmierci. Choć ma swoje dumne strony, nic nie zmieni faktu, że jej fundamentem jest gwałt, wyzysk i przemoc.
Nic nie zmieni też faktu, że pożera ona i niszczy wszystko co napotka na drodze, nawet samą siebie.Dlatego nie przybyliśmy tu, aby zachować pokój. Taki pokój, który przedłuży globalne działanie systemu.
Przybyliśmy aby przynieść wyzwolenie.
Wyzwolenie od cierpienia.
Wyzwolenie od okrucieństwa.
co ma się rozpaść.harmonia
Czekamy na właściwy czas…
Artykuł na prawdę super i co najlepsze zbiera w całość wiedzę z kilku filmów:
OdpowiedzUsuń"Jedzenie ma znaczenie", "Food.inc", "Swiat wg Monsanto", "Czy pamieć wody".
;-)
To niesamowite, jak mało wiemy - lub - jak mało chcemy wiedzieć o świecie dookoła nas... Artykuł - powiedziałabym - zadziwiający!
OdpowiedzUsuńOch niesamowity post, a juz mialam pisac o Masaru Emoto:) buziaki:)))))))
OdpowiedzUsuńDzięki Basieńko za super artykuł
OdpowiedzUsuńi za wszystko czym dzielisz się tutaj z nami!
Gratuluję Ci z całego serca, że jesteś dzielna i wytrwała w swej wędrówce po zdrowie i jeszcze innych inspirujesz!
Badź zawsze sobą i niech Twój Anioł prowadzi Cię i strzeże również w nowym 2011 roku!
Moc uścisków dla Ciebie
i Twojej Rodziny oraz
dla tych, którzy tutaj zaglądają
♥♥♥♥♥,...,....!
Widzę ze Twoje nie tylko wiesz co jeść ale tez orientujesz sie jak naprawde nasza obecna cywilizacja wygląda Pewnie to juz końcóweczka Bo zmierzamy w strone bardziej zagłady niz dalszego rozwoju Trzeba sobie zdać sprawę ze lepiej sie cofnąć by dotrzeć do celu niż ślepo iść z tłumem w złą stronę
OdpowiedzUsuńTak trzymaj;)
Pozdrawiam poszukiwaczko prawdy;)
Paweł
Super artykuł Basiu :)
OdpowiedzUsuńPODPISUJĘ SIĘ KAŻDĄ CZĘŚCIĄ MOJEGO CIAŁA POD TYM WSZYSTKIM...
OdpowiedzUsuńEwcia możesz śmiało pisać na swoim blogu o Masaru Emoto, bo tutaj są niepełne informacje :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Krysiu i przesyłam moc uścisków.
Paweł zdrowe odżywianie to jedno z wielu zainteresowań jeli tak to moge nazwać a inne to bardziej takie globalno-polityczne.
A artykuł bardzo mi sie spodobał i musiałam go tu umieścić, to działanie na wodę szczególnie. jeśli jesteśmy otoczeni miłością to jako ludzie jesteśmy szczęśliwi, a jak wysyłamy negatywną energię to i na innych się przenosi bo człowiek to przecież składa się z ponad 75% wody właśnie.
"5 Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch. 6 Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha - do życia i pokoju. 7 A to dlatego, że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna. 8 A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. 9 Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. 10 Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. 11 A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
OdpowiedzUsuń12 Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. 13 Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli" - List Sw. Pawla do Rzymian
Niesamowite.
OdpowiedzUsuńDlatego wlasnie muzulmanie mowia BISMILLAH przed jedzeniem, co oznacza w imie Boga;)
pozdrawiam i z pewnoscia bede czytac regularnie:)