sobota, 28 sierpnia 2010
początek wędrówki
Nareszcie mogę zacząć cudowną rzecz jaką jest blogowanie na temat zdrowia. Jestem bardzo szczęśliwa, że będę mogła podzielić się z wami moimi doświadczeniami dlatego m.in. założyłam ten blog. Abyście byli moimi towarzyszami w tej wędrówce po zdrowie, aby było nam wszystkim raźniej i podążać naprzód jak na skrzydłach :-). Jak również korzystać z waszych porad, przepisów na wspaniałe potrawy, które są magiczne, wsparcia tak potrzebnego w czasach jak ja to nazywam „kryzysu” :-) itp. O tym żeby zacząć prowadzić blog pomyślałyśmy razem z siostrą Anią (która niedawno założyła swój blog http://cudownediety.blogspot.com/ ). Początki są zawsze trudne dlatego nie za bardzo wiem co pisać, po prostu piszę to co przychodzi mi do głowy i na pewno coś z tego wyjdzie. Co mam wspólnego z wędrówką po zdrowie? Chciałoby się napisać, że nic, zdrowa jak ryba. No niestety w dzisiejszych czasach człowiek który zajada prawie wszystkie produkty przetworzone nie jest możliwe. Mam dopiero 21 lat, więc ciężkich chorób że tak powiem nie posiadam. Męczy mnie : ból biodra i kręgosłupa (przy cięższych pracach), skurcze łydek i stopy, zaparcia (och, chyba zmora wielu Polaków, niestety) no a przede wszystkim to chyba zmęczenie i złe samopoczucie psychiczne. I chyba na tyle, tak więc nie jest tego sporo, ale dosyć męczące. W tym roku na przełomie luty-marzec (z tego co pamiętam) prowadziłam dietę oczyszczającą warzywno-owocową dr.Dąbrowskiej przez 2 tygodnie (o diecie napisała Ania na swoim blogu część 1 http://cudownediety.blogspot.com/2010/08/dzis-obiecane-pare-sow-o-diecie-ewy.html i część 2 http://cudownediety.blogspot.com/2010/08/dieta-ewy-dabrowskiej-czesc-2.html ). Uff było ciężko nie powiem, pierwsze dni to był ból głowy, gdzie głowa mnie prawie nigdy nie bolała, więc tu się namęczyłam, trochę uczucie głodu gdzie zapychałam się po każym posiłku jabłkiem i wtedy dopiero poczułam sytość. No i co najgorsze było straaasznie zimno, nie dość że była zima to ja siedziałam w kilku swetrach pod kocem dalej marznąć. No i nie miałam na nic siły. Po tygodniu czułam się już lepiej potrawy smakowały, najlepiej wspominam leczo z cebulki mmmm pycha, niby sama cebulka i trochę koncentratu i przypraw ale było super. Szkoda było kończyć te 2 tygodnie, ale powiedziałam sobie, że jak na pierwszy raz to i tak jestem z siebie zadowolona, że wytrzymałam tyle czasu i zakończyłam oczyszczanie. Pierwszy dzień po to powiem że było ok, jedzenie takie jak było napisane w książce na zdrowym żywieniu. Na moje nieszczęście pojechaliśmy tego dnia do babci (wiem to był najgorszy pomysł jaki mógłby być) zjadłam kostkę czekolady! masakra jak ja mogłam to zrobić, na szczęście nic mnie nie męczyło po niej. A dalej to jakoś poszło, jadłam zdrowsze jedzenie ale z czasem przyszły święta i od tamtej pory odleciałam. Dieta bardzo mi pomogła czułam się wtedy bardzo dobrze psychicznie i fizycznie gdzie przez 2 tygodnie schudłam 2,5 kg i ważyłam 42,5 kg przy 162 cm wzrostu. Pamiętam że wszyscy mówili jeju jaka ja chuda i w ogóle. Ale w domu to raczej wszyscy są szczupli więc nie było to nic strasznego. W domu ogólnie tylko najmłodsza siostra nie prowadziła diety, ale to ze względu na wiek bo ma 14 lat a w tym wieku nie można prowadzić tak drastycznych diet, gdyż organizm się rozwija. Rodzice prowadzili w tym samym czasie dietę więc trochę korzystała i jadła razem z nimi niektóre potrawy. Teraz nie wiem ile ważę, będę musiała sprawdzić, ale to napiszę kiedy indziej pewnego cudownego dnia którego zacznę drugi raz w życiu dietę oczyszczającą a już zbliża się małymi kroczkami. Jestem bardzo ciekawa jak to teraz wyjdzie, być może dłużej poprowadzę niż te zalecane minimum 2 tygodnie, ale to wyjdzie z czasem. Ach właśnie zapomniałabym napisać, że początki lata moje śniadania składały się z zielonych szejków, były przepyszne i czułam się po nich wspaniale. Podczas lata starałam się również robić różne sałatki z warzyw z ogrodu i żałuję, że pomału kończy sezon na niektóre warzywa i owoce. Ale właśnie teraz jest dobra chwila by zacząć dietę oczyszczającą, gdyż załapie się na większość warzyw z ogrodu. W następnym poście napiszę jak będę przygotowywać się do tej diety by nie robić jej od razu z dnia na dzień bo byłoby ciężko dla organizmu. Dzisiaj rano po zakupach pierwszy raz zjadłam surową figę. Ma bardzo ciekawy smak , do tej pory jadłam tylko suszone i smakują całkiem inaczej. Dlatego polecam surową figę, nie jest za słodka jest po prostu pyszna. Apropo surowego jedzenia to jestem jak najbardziej za, niestety nigdy nie odżywiałam się w ten sposób. Jak na to trafiłam to napiszę wam kiedy indziej i w ogóle jak mam zamiar się odżywiać. Tak więc zapraszam do towarzyszenia mi w wędrówce po zdrowie!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Basia jedyne czego ja żałuję, to tego, że nie zaczełyśmy przygody z blogiem te 7 lat temu, od momentu kiedy zaczęłyśmy zwracać uwagę na rózne sprawy kontrowersyjne. trzymam kciuki, weny i powodzenia, a o długości diety to poczytaj w książce Dąbrowskiej;-)
OdpowiedzUsuńBasiu, serdecznie gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńNajważniejszy i najtrudniejszy pierwszy krok masz już poza sobą.
Poradzisz sobie, jestem pewna!
Siostra siostrę w razie czego podepsze.
Prawda Aniu?
Zauważyłam link do mojego bloga,
OdpowiedzUsuńchociaż się nie znamy.
Tzn... już się znamy.
Dobrze, że Cię zauważyłam u Ani.
Dzięki!
Jednak znalazłam Cię Basiu
OdpowiedzUsuńu Ewci.
Zyczę powodzenia!
wrócę jeszcze wkrótce tutaj
Aniu a więc przeczytałam i można prowadzić od 2 tygodni do 6 także nic się nie martw, bo nie wiem ile wytrzymam
OdpowiedzUsuńKrysiu od 2-3 miesięcy śledzę wiele blogów zdrowotnych w tym Twój, dopiero teraz założyłam swój, dziękuję Ci za wsparcie jest bardzo przydatne :-)
OdpowiedzUsuńja też kochanie wspieram i to jak najbardziej:)))) tak dalej<3
OdpowiedzUsuńHej Basiu, nie miałem czasu żeby poczytać Twojego bloga, dzisiaj nadrobię straty, no to zaczynamy czytanie:)
OdpowiedzUsuńDzięki Ewciu za wsparcie to dla mnie woele znaczy o od razu lżej się robi.
OdpowiedzUsuńMarcin życzę ci miłego czytania
Hej Basiu,
OdpowiedzUsuńjestem tu Nowa:) Tematyka Twojego bloga spodobała mi się, więc z przyjemnością i ciekawością przystąpię do jego lektury:) I zostanę z Tobą na dłużej:)
Pozdrawiam,
Ola
Olu cieszę się że tu zaczęłaś zaglądać i mam nadzieję że znajdziesz tu jakieś inspiracje :-) pozdrawiam
Usuń